Wymarzony dzień, ukochany Kraków i on – deszcz. Koszmar senny wszystkich par planujących ślub, wróg uroczystości plenerowych i jedyna sytuacja, w której wedding planner nie ma u kogo interweniować. Na szczęście nawet pochmurne niebo zwiastujące nadchodzącą nad Wawel ulewę, nie było w stanie przyćmić szczęścia Pauliny i Graeme…

 

Ona – Polka, on – Szkot. Obydwoje uśmiechnięci, zakochani w sobie i w Krakowie. Takie połączenie już na samym początku współpracy podsunęło nam pomysł na aranżację przyjęcia weselnego, z wykorzystaniem tak klasycznego motywu jakim jest szkocka krata. Aby tradycję połączyć z nowoczesnością, Para Młoda na miejsce uroczystości zaślubin oraz wesela wybrała zlokalizowany u stóp Wzgórza Wawelskiego hotel pełen jasnych, przestronnych i przeszklonych przestrzeni.

 

Miejsce przyjęcia weselnego jak i miejsce ceremonii, wypełniły niebywale eleganckie, dostojne dekoracje kolorystyką dopasowane do motywu przewodniego. W lejących, kwiatowych kompozycjach przeważał głęboki burgund, stonowana zieleń, stare złoto oraz rozświetlające je akcenty w kolorze brudnego różu. Ten ostatni z kolei dominował w wiązankach jakie dla swoich sióstr i druhen zarazem wybrała Paulina.

 

Nie tylko w dekoracjach nie mogło zabraknąć szkockich akcentów. Panna Młoda ubrana w dopasowaną, mieniącą się blaskiem kryształów suknię, do ołtarza prowadzona była przy dźwiękach szkockiej muzyki ludowej granej na dudach. Tam – przyodziany w tradycyjny szkocki kilt – czekał na nią Pan Młody. Paulina i Graeme powiedzieli sobie uroczyste „tak” podczas ceremonii humanistycznej, która odbyła się na zadaszonym w związku z deszczem tarasie z widokiem na zakole Wisły oraz Zamek na Wawelu.

 

Po uroczystości, gratulacjach i pamiątkowych zdjęciach, przyszła pora na świętowanie. Goście zostali zaproszeni do znajdującej się o kilka poziomów niżej sali balowej, gdzie na stołach oznaczonych nazwami whiskey, czekały na nich drobne upominki od Pary Młodej – symbolizujące zamiłowanie do gotowania, słoiczki z mieszkanką wybranych przez Graeme przypraw. Na stołach pojawiły się dania inspirowane tradycyjną kuchnią polską, do dyspozycji gości była także oryginalna szkocka whiskey, która specjalnie na to wyjątkowe wydarzenie sprowadzona została ze Szkocji do Polski.

 

Przez cały wieczór o odpowiednio wysoką temperaturę na parkiecie dbał DJ i wodzirej, a najlepszym dowodem na to jak świetnie sobie radzili, była nieprzerwana niemalże obecność na dancefloorze druhen. W ramach atrakcji, goście mogli m.in. wcielić się w przeróżne role dzięki przebraniom jakie czekały na nich w fotobudce oraz obejrzeć na żywo występ prawdziwych, szkockich dudziarzy, jacy niespodziewanie pojawili się na sali balowej.

 

Wisienką na tym polsko-szkockim torcie był… tort. Elegancki, biały, przyozdobiony symbolicznie kraciastą wstążką i małą kwiatową kompozycją. Zgodnie ze starą szkocką tradycją, Paulina i Graeme do wspólnego pokrojenia go zamiast noża użyli… miecza! Ten pomimo, że w Grodzie Kraka jest dobrze znany za sprawą legendy o Smoku Wawelskim i dzielnym Szewczyku Dratewce, w takich okolicznościach zaskoczył sporą część gości. Opowieść o tym wyjątkowym przyjęciu –  podobnie jak krakowskie legendy – zapewne jeszcze długo będzie nieść się po Polsce i Szkocji.

Wesele w Krakowie i ślub na dachu